Część pierwsza artykułu znajduje się: TUTAJ
Wszystkie zdarzenia i miejsca wymienione w opowieści są prawdziwe.
12-14 września 2018 r., Oddział Chirurgii Ogólnej, Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie
Na szczęście, dzięki zaangażowaniu lekarza i pozostałych członków zespołu, udało się w trakcie badania je usunąć i udrożnić jelita. Trzydniowy pobyt w szpitalu zakończył się pełnym sukcesem, pacjent wrócił do domu w bardzo dobrej formie i jak sam powiedział: „Czuję się jak nowo narodzony”.
Sierpniowy pobyt w szpitalu zakończył się między innymi zaleceniem rozważenia wykonania kolonoskopii. Po powrocie ze szpitala, zgodnie z moimi najgorszymi obawami, zaparcia i biegunki regularnie zaczęły się powtarzać i stan zdrowia w krótkim czasie znacznie się pogorszył. Biegunka i problemy z piciem w krótkim czasie doprowadzają do odwodnienia. Podczas pobytu w szpitalu pacjent jest stale „pod kroplówką” i wtedy taki problem nie występuje. Lekarz POZ sugeruje absolutną konieczność zrobienia kolonoskopii. Wystawia skierowanie do szpitala, uznając słusznie, że w aktualnym stanie zdrowia pacjenta nie jesteśmy wstanie przygotować go do badania w warunkach ambulatoryjnych. Najszybciej udaje się znaleźć miejsce w szpitalu na warszawskim Ursynowie. W trakcie kolonoskopii okazało się, że w jelitach znajdują się skamieniałe zastoiny, które bez wątpienia były bezpośrednim powodem nawracających zaparć i biegunek. Na szczęście, dzięki zaangażowaniu lekarza i pozostałych członków zespołu, udało się w trakcie badania je usunąć i udrożnić jelita. Trzydniowy pobyt w szpitalu zakończył się pełnym sukcesem, pacjent wrócił do domu w bardzo dobrej formie i jak sam powiedział: „Czuję się jak nowo narodzony”.
Nie rozumiem, dlaczego podczas wcześniejszego 21-dniowego pobytu w Szpitalu Wolskim lekarz prowadzący nie zlecił wykonania kolonoskopii, narażając tym samym pacjenta na dalsze cierpienie i kolejny pobyt w szpitalu. Mogły być dwa powody takiej decyzji:
Żeby się przekonać, jak traktowani są wasi pacjenci, przedmiotowo czy podmiotowo, wystarczy na proces leczenia spojrzeć ich oczami, zadając sobie proste pytanie: „Czy ja i czy w mojej placówce leczymy i komunikujemy się z pacjentem w taki sposób, jak chcielibyśmy, żeby nas lub naszych najbliższych leczono i traktowano”.
- pierwszy to wpisanie w kartę pacjenta podstawowego kodu choroby, przypisanego do złamania kości biodrowej i może zabieg kolonoskopii nie wpisywał się w to rozpoznanie
lub - wypalenie zawodowe lekarza prowadzącego, wyłącznie rutynowe jego działanie i całkowity brak prawidłowej komunikacji z pacjentem i jego opiekunem.
Szanowni lekarze, pielęgniarki, ordynatorzy, dyrektorzy medyczni, dyrektorzy szpitali i przedstawiciele nadzorów właścicielskich, LECZENIE ZA ŚRODKI PUBLICZNE TO NIE DZIAŁALNOŚĆ ZAROBKOWA, A PACJENT TO NIE PROCEDURA. Bez względu na aktualny, dramatyczny stan polskiego systemu ochrony zdrowia nic nie usprawiedliwia personelu medycznego i administracyjnego, jeśli przedmiotowo traktuje pacjenta. Na szczęście nie wszystkie placówki i nie cały personel medyczny stosuje tak złe zasady. Żeby się przekonać, jak traktowani są wasi pacjenci, przedmiotowo czy podmiotowo, wystarczy na proces leczenia spojrzeć ich oczami, zadając sobie proste pytanie: „Czy ja i czy w mojej placówce leczymy i komunikujemy się z pacjentem w taki sposób, jak chcielibyśmy, żeby nas lub naszych najbliższych leczono i traktowano”.
Ciąg dalszy nastąpi…
Leszek Denkiewicz
Zapisz się na newsletter, żeby nie przegapić następnego artykułu.